3 grudnia 2010

„Nie” dla debaty przez oddalony wniosek i ulotki

W czwartek o godz. 20.00 odbyć się miała debata publiczna z udziałem kandydatów na burmistrza: Andrzeja Jarzyńskiego i Włodzimierza Górlickiego organizowana przez Marcina Banaszczyka przy współudziale Przemysława Korycińskiego i Pawła Ucińskiego. 


Debata miała się odbyć, ale wszelkie znaki na ziemi i niebie już od czwartkowego rana wskazywały, że nie dojdzie do skutku. Pomimo tego mieliśmy jednak nadzieję...

O pierwszych „znakach” w czwartek rano poinformował Marcin, który wcześniej otrzymał telefon od burmistrza z decyzją, że nie weźmie udziału w organizowanym przedsięwzięciu. Podczas sesji Rady Miejskiej Marcin i ja próbowaliśmy jednak przekonać kandydata Jarzyńskiego do debaty. Niestety po raz kolejny padło stanowcze „nie” plus propozycja spotkania w Urzędzie Miejskim z wyjaśnieniami czym to „nie” jest spowodowane.

Na spotkaniu w UM o godz. 14-ej z udziałem przewodniczącego Wspólnoty Ziemi Szydłowieckiej Andrzeja Wody, prezesa Artura Łyczka i mecenas Iwony Zielezińskiej, A. Jarzyński powiedział:

- To jest moje zdanie i to jest mój absolutnie komentarz, że osoba pana Górlickiego jest to osoba, która tak jak mówię w jakiś sposób, potwierdził to sąd, jest osobą pracującą w tym okresie w którym nastąpiło zadłużenie i również jest osobą, która jest współodpowiedzialna za te dokonania za tamtego samorządu. Druga rzecz, po przez postanowienie sądu dla mnie dzisiaj osoba pana Włodzimierza Górlickiego jest osobą mało wiarygodną i również w kontakcie bezpośrednim uważam, że jest osobą, nie chcę użyć słowa mało prawdomówną, ale w kontekście postanowienia tak mogę określać, że po prostu te fakty, które mają miejsce zostały tak powiem szczerze potwierdzone, a przez sąd ten wniosek został oddalony.

Dla uściślenia, powyższa wypowiedź dotyczy zdania wypowiedzianego przez A. Jarzyńskiego opublikowanego w wywiadzie na łamach jednej z szydłowieckich gazet w artykule pt. „Burmistrzowski pojedynek”. Zdanie to było następujące: „Przede wszystkim nie byłem w ekipie, która doprowadziła do 65,8 % zadłużenia w 2002 roku, a tam radnym i wiceburmistrzem był mój sympatyczny konkurent Górlicki”. Wobec wypowiedzianego w wywiadzie zdania kontrkandydat Włodzimierz Górlicki w trybie wyborczym zażądał w sądzie sprostowania oraz nakazania przeprosin od Andrzeja Jarzyńskiego na łamach tego samego pisma, publikującego artykuł.  Sąd Okręgowy w Radomiu jednak oddalił wniosek W. Górlickiego nakazując mu na rzecz Andrzeja Jarzyńskiego dokonania zwrotu kosztu procesu w kwocie 120 złotych. Postanowienie sądu jest prawomocne.

Jeżeli natomiast chodzi o kwestię nie wzięcia przez A. Jarzyńskiego udziału w debacie, więcej na ten temat podczas spotkania z przedstawicielami mediów, powiedział przewodniczący Wspólnoty Ziemi Szydłowieckiej Andrzej Woda:

- Wiem, że mieliśmy dzisiaj debatować i ludzie oczekują takiej debaty, bo to jest najważniejsze. Nie walka na plakaty i wiemy co o tym wszystkim myśleć. Ale no niestety trudno rozmawiać z osobą, która zgadza się na debatę, bardzo chętnie by w niej uczestniczyła, ale jednocześnie wiecie państwo, że te ulotki są wkładane do skrzynek i roznoszone po mieszkaniach. W związku z powyższym, uznaliśmy, że nie będziemy chcieli rozmawiać z panem Włodzimierzem Górlickim, by uczestniczyć w debacie, ponieważ jakie mamy podstawy żeby uczestniczyć?

O jakie ulotki chodzi? Mianowicie o ulotki, które razem z listami wyborczymi Włodzimierza Górlickiego roznoszone są po domach. Jedna z ulotek podpisana jest przez Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Gminy Szydłowiec, co do której prezes stowarzyszenia Czesław Stefański, oświadcza, że nie zna jej treści.

Następnie po pierwszym spotkaniu mediów w Ratuszu odbyło się kolejne w Starostwie Powiatowym, tym razem z samym Włodzimierzem Górlickim bez udziału któregoś z prezesów KW, przewodniczącego lub mecenasa. Starosta sam odpowiadał następująco:

- Burmistrz boi się wziąć udział w debacie, bo boi się rozmawiać na poważne tematy o przyszłości gminy, szczególnie przyszłości związanej z nadmiernym zadłużaniem i skutkami tego zadłużenia. Osią sporu naszego nie jest to, kto jest lepszy czy przystojniejszy. Osią sporu jest kto lepiej będzie zarządzał tą gminą. Ja nie użyję żadnych słów przykrych wobec osoby pana burmistrza. Ja jeżeli mówię coś źle czy w negatywnym świetle to o sytuacji, jaka jest w gminie Szydłowiec. O sytuacji finansowej i zagrożeniach, jakie może powodować ta sytuacja oraz o perspektywie jaką nakreśla pan burmistrz. Mnie ta perspektywa wydaje się pewnym zagrożeniem dla nas wszystkich. Jeżeli dalej będzie ta rozrzutność w wydawaniu pieniędzy publicznych i brak wyobraźni co do skutków takiej polityki, to możemy się znaleźć w wielkim kłopocie finansowym tym bardziej, że Projekt Kluczowy to jest potężne obciążenie dla gminy. Chciałbym być złym prorokiem, bo ja wolałbym, żeby ta gmina była dobra a nie zła, ale ja to mówię z premedytacją. Nie mówię po to żeby komuś „dowalić”. Mówię po to żeby burmistrz Andrzej Jarzyński stanął na chwilę i zmusił się do jakiejś refleksji, uruchomił wyobraźnię, która skłoni go do głębszej analizy finansów publicznych.

Na koniec dodał: - Bardzo chciałem tej debaty, która doprowadziłaby do polemiki merytorycznej. Nie takiej „bla bla bla” tylko takiej, że 2 + 2 = 4. Nie takiej żeby pogadać, że „jest wdzięczny, że dziś jest historyczny dzień bo tutaj jesteśmy”, bo to wiadomo, ale chciałbym się odnieść do faktów finansowych. Ja w tych sprawach czuje siłę, swoją kompetencje i merytoryczne przygotowanie i chciałbym sprawdzić to i powiedzieć prawdę panu burmistrzowi.

Co do debaty, jaką chcieliśmy z kolegami dziennikarzami zorganizować, to byłaby pierwsza taka debata w historii Szydłowca z udziałem dwóch najsilniejszych kontrkandydatów na burmistrza. Debata publiczna na argumenty, bowiem tematy jakie chcieliśmy podczas niej podjąć były wielopłaszczyznowe. Do tego formuła obejmowała także pytania od publiczności, ale i wymianę zdań pomiędzy kontrkandydatami. Niestety nie udało się a szkoda, bo mieliśmy sygnały także o tym, że osoby chcące przyjść i zasiąść na widowni, przygotowywały się również do zadania konkretnych pytań.

W swych założeniach chcieliśmy, aby wyborcy mieliby łatwiejszy, albo trudniejszy, zmuszający do głębszych przemyśleń wybór, bowiem w obecnej kampanii przyjdzie jedynie oceniać kolorystykę plakatów czy ulotek, lub to kto ma na nich więcej treści, kto mniej, kto wyszedł na nich uśmiechnięty, kto smutny, etc.

Myślę, że po tegorocznych wyborach samorządowych, w przyszłości „plakatowo-ulotkowo-gadżetowej” kampanii będziemy mieli dość, a do głosu dojdą właśnie debaty na miano „miasta”. Miasta - które z uporem maniaka podkreślają jedni czy drudzy przed nazwą własną „Szydłowiec”, pomimo że od 1426r nasze miasto nie jest już wsią.

Na zakończenie chciałbym podzielić się krótką refleksją, która na chłodno przyszła mi do głowy podczas pisania tego artykułu. W tym całym ambarasie o debatę mam pewien niedosyt, ponieważ strona, która odmówiła udziału w nijaki sposób nie odniosła się do zainteresowania wyborców organizowanym przez nas wydarzeniem. W zasadzie o tym co powiedzą wyborcy, że debata się nie odbędzie nie było nawet mowy, pomimo zadawanych przez nas pytań. Dodatkowo zastanawiające jest również to, że Andrzej Jarzyński mając „asa w rękawie” w postaci oddalenia przez sąd wniosku Włodzimierza Górlickiego mówiąc, że „nie boi się debaty” na tę właśnie debatę nie przychodzi.

Czy wobec tego w świetle przytoczonych faktów jest to rzeczywisty „as”, czy może zwykły „walet”? O tym rozsądzą wyborcy przy urnach w najbliższą niedziele 5 grudnia.