21 października 2013

Malujemy znaki razem...

Znaki drogowe w Trójmieście dość długo mogli „podziwiać” wszyscy, po tym jak tajemniczy „ktoś” pomalował na nich... chyba wszyscy pamiętają co.

Od momentu zniszczenia znaków drogowych minęło sporo czasu. Wszyscy je „podziwiali” tak długo, jak długo ze znakami nic nie zostało zrobione. Na tyle długo, iż większość z nas machnęła ręką, kwitując ten incydent słowami „wygłup” albo „nuda”. Sprawa ucichła, znaki wreszcie odnowiono, wszyscy zgodzili się zapłacić za to. Za rok kolejne wakacje... Problemu nie ma... Czy na pewno?


Do dziś chyba nikt nie spróbował postawić sobie kilku pytań po tym co się stało. Mianowicie, co by było, gdyby jadący karetką kierowca do osoby potrzebującej pomocy, przypadkiem nie znał terenu, a czas byłby na wagę ludzkiego życia? Czy zniszczone znaki wskazałyby mu precyzyjnie drogę i dotarłby na czas?

Z kolei czy inny kierowca, poszukujący specjalisty od stolarstwa, budownictwa, elektryki, etc., trafiłby bezbłędnie po znakach drogowych do miejscowości, w której taka osoba mieszka? Wreszcie, co pomyśleli kierowcy, jadący drogą przez Trójmiasto z tak pomalowanymi znakami? Pomyśleli, że: „mieszkają tu ...”?

Na szczęście w większości znaki wymieniono. Rzecz jasna na koszt tych co malowali, i tych, którzy tego nie zrobili. Podatki płacimy wszyscy - urzędnicy znaki będą odnawiać...

To wszystko jednak zastanawia, bowiem zamiast cieszyć się, że nasze pieniądze idą na polepszanie trójmiejskiego życia jak choćby zadbana infrastruktura szkolna - dla naszych dzieci, infrastruktura drogowa - dla nas wszystkich, by było bezpiecznie, nowe rury wodociągowe – by było zdrowo, odnowiony budynek ośrodka zdrowia – dla lepszego komfortu korzystających z niego pacjentów... My wszyscy, wspólnie wolimy malować znaki. Ba! Wszyscy później chętnie za to płacimy! Stać nas! Po co strzępić język na darmo, aby nasze dziecko czegoś się nauczyło, kiedy możemy... zapłacić..? Po co zwracać uwagę?

Za niecały rok nadejdą kolejne wakacje. Ciepłe słoneczne dni, długie letnie noce a wreszcie wakacyjna nuda... Dziś o pomalowanych znakach nikt już nie pamięta. Wszyscy cicho zgadzamy się z tym, że problemu nie ma... Czy na pewno?