Znaki drogowe w Trójmieście dość długo mogli „podziwiać”
wszyscy, po tym jak tajemniczy „ktoś” pomalował na nich... chyba wszyscy
pamiętają co.
Od momentu zniszczenia znaków drogowych minęło sporo czasu.
Wszyscy je „podziwiali” tak długo, jak długo ze znakami nic nie zostało
zrobione. Na tyle długo, iż większość z nas machnęła ręką, kwitując ten
incydent słowami „wygłup” albo „nuda”. Sprawa ucichła, znaki wreszcie
odnowiono, wszyscy zgodzili się zapłacić za to. Za rok kolejne wakacje...
Problemu nie ma... Czy na pewno?
Do dziś chyba nikt nie spróbował postawić sobie kilku pytań
po tym co się stało. Mianowicie, co by było, gdyby jadący karetką kierowca do
osoby potrzebującej pomocy, przypadkiem nie znał terenu, a czas byłby na wagę
ludzkiego życia? Czy zniszczone znaki wskazałyby mu precyzyjnie drogę i
dotarłby na czas?
Z kolei czy inny kierowca, poszukujący specjalisty od
stolarstwa, budownictwa, elektryki, etc., trafiłby bezbłędnie po znakach drogowych do miejscowości, w której
taka osoba mieszka? Wreszcie, co pomyśleli kierowcy, jadący drogą przez
Trójmiasto z tak pomalowanymi znakami? Pomyśleli, że: „mieszkają tu ...”?
Na szczęście w większości znaki wymieniono. Rzecz jasna na
koszt tych co malowali, i tych, którzy tego nie zrobili. Podatki płacimy wszyscy
- urzędnicy znaki będą odnawiać...
To wszystko jednak zastanawia, bowiem zamiast cieszyć się,
że nasze pieniądze idą na polepszanie trójmiejskiego życia jak choćby zadbana
infrastruktura szkolna - dla naszych dzieci, infrastruktura drogowa - dla nas
wszystkich, by było bezpiecznie, nowe
rury wodociągowe – by było zdrowo, odnowiony budynek ośrodka zdrowia – dla
lepszego komfortu korzystających z niego pacjentów... My wszyscy, wspólnie
wolimy malować znaki. Ba! Wszyscy później chętnie za to płacimy! Stać nas! Po
co strzępić język na darmo, aby nasze dziecko czegoś się nauczyło, kiedy
możemy... zapłacić..? Po co zwracać uwagę?
Za niecały rok nadejdą kolejne wakacje. Ciepłe słoneczne dni, długie
letnie noce a wreszcie wakacyjna nuda... Dziś o pomalowanych znakach nikt już
nie pamięta. Wszyscy cicho zgadzamy się z tym, że problemu nie ma... Czy na
pewno?